czwartek, 15 sierpnia 2013

Czwarteczek :)

Hey Hey
Moje ludki dziś czwartek, czyli prawie przedweekendzie :)
Nastrajam się powoli do zaczęcia przygody z masą solną. 
Wszystko za sprawą 
Izy :) 
robi tak piękne rzeczy :)
Wiem, że koszyczki to raczej nie moja bajka, ale masa solna ?
Czemu nie spróbować..
Mam plan na weekend, bardzo ambitny
Spróbuję cosik stworzyć )
Pewnie początki będą ciężkie, a na pewno śmieszne 
 *****
A teraz mam dla Was potwierdzenie jak to Anglicy potrafią być leniwi.. hmm, nie wiem jak to nazwać lepiej?
Może inaczej - jak potrafią być pomysłowi :)
Ulica, obok szeroki na jakieś 5 metrów chodnik.
I wejście na pocztę.. I co? i co?
I jedna kobitka chyba stwierdziła, że na co, po co iść te 
5 metrów przez chodnik na pocztę.. 
Se wzięła i se wjechała perfidnie na chodnik, zaparkowała przed wejściem i dumnie pomaszerowała wysłać paczuszkę :) 
Wnoszę dodać, że kobitka była bardzo ruchawa 
(odpada inwalidztwo) i młoda :)
To takie śmieszne wydarzenia, którego byłam dziś świadkiem ..
Nie żegnam się na dzisiaj, bo mam takie parcie na to moje dziecko (Blog), że ciągle bym sobie tu siedziała i dzieliła się z Wami moimi spostrzeżeniami :)

4 komentarze:

  1. Oj na temat leniwych Anglikow to moglabym ksiazke napisac :) Pomyslowi tez bardzo sa..
    Dzieki za mily komentarz na moim blogu i o wzmiance mojej skromnej osoby na Twoim blogu ;-)
    Jestem pewna,ze niebawem przybedzie wiecej ludzi na Twoj blog, bo ciekawie piszesz, a ja osobiscie lubie nie tylko ogladac,a poczytac sobie tez :) Pozdrowienia z naszego zamroczonego Liverpoolu, wlasnie tak lunelo,ze az kot biegiem wpedzil do domu, on chyba sam nie spodziewal sie takiego oberwania chmury :):)
    Rozpisalam sie ;-) Papatki :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana uwierz mi, że nasz Liverpool to jeszcze cudo w porównaniu na przykład z mega-mrocznym Dundee .. Tam to dopiero łatwo wpaść w deprechę i to równą rowowi Mariańskiemu :) Szaro, buro i nijako i wieje i pada i wieje ... i znowu wieje... blee... rok tam i masz odsetek siwych włosów duuużo większy :) Cóż .. Liverpool to na pewno nie Kanary, ani Riviera Frnacuska, Hiszpańska i jaka tam jeszcze jest .. Ale jakoś tu mi lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No,a ja z kolei tesknie za Irlandia Polnocna.. Spedzilam tam 4 lata, tutaj 3 i ciagle nie umiem sie odnalezc.. ba nawet nie umiem Liverpoolu polubiec ... Moze dlatego,ze mialam pecha strasznego z domem , sasiadow mam do bani i wszystko mi obrzydzili...
    W Irlandii mialam sasiadow cudownych!!! Az zal bylo wyjezdzac...

    OdpowiedzUsuń
  4. No niestety tak czasami bywa :) wiesz większość zależy od ludzi jakich poznajemy, bo miejsce to tylko miejsce. Ja poznałam super ludzi w Dundee, którzy przeczą teorii o polakach na obczyźnie. Z wieloma utrzymuje kontakt cały czas :) I dlatego pomimo szarzyzny dawałam radę :) ale widzę, że i tu poznaje coraz więcej ludków i oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń